Zakładnicy terrorystów


Samego ataku na redakcję nie chcę komentować. Przede wszystkim dlatego, że uważam, że rozgłos, debata, komentarze, to jest właśnie to, czego oczekują terroryści. Po drugie, nie sposób odnieść się do tej tragedii inaczej jak jednoznacznie potępiając jej sprawców, więc nie ma tu specjalnie o czym debatować. Jednak przy okazji tego wydarzenia zauważyłem pewną niebezpieczną tendencję w rozumowaniu jaka cechuje opinię publiczną, powiedzmy, pierwszego świata. Te tendencję najlepiej obrazują komentarze do ostatniej wypowiedzi papieża Franciszka. Jego uwaga, że wolność słowa nie usprawiedliwia szydzenia z religii, spotkała się z oskarżeniem, że papież w ten zawoalowany sposób usprawiedliwia ataki terrorystyczne. Tym samym każdy, kto potępiał kiedykolwiek działalność „Charlie hebdo” (czyli między innymi ja) jest automatycznie stawiany w jednym szeregu z zabójcami i terrorystami. Ludzie, którzy czuli się urażeni działalnością tygodnika stali się zakładnikami politycznej poprawności, która wymaga wrzucenia na FB hasła „Je suis Charlie” i automatycznego gloryfikowania działań zabitych dziennikarzy jako głosu wolności i cywilizacji.

Główny błąd w tym rozumowaniu widać w wypowiedzi Evana Harrisa: „Papież powiedział, że nie można obrażać wiary ludzi. Albo co, wasza świątobliwość? Stos? Zdumiewające słowa papieża”. Nie widzę w tych słowach niczego zdumiewającego. Nie można obrażać wiary ludzi. Po prostu. Jest to intymny obszar ludzkiego życia, podobnie jak pamięć o zmarłych, uczucia wobec ukochanych osób. I teraz pada kluczowe: „Albo co?” Albo nic, po prostu nie można. Zbudowaliśmy naszą cywilizację na zasadzie, która mówi, że rzeczy złych nie wolno robić nie dlatego, że grozi za to kara, tylko dlatego, że są złe. Na tym jest oparta cała myśl Woltera, który moralność człowieka opierał na cnocie, nie na wierze w karzącego Boga. Zatem nie mówimy tu o groźbie kary, pobicia, stosu, czy rozstrzelania, ale o zwykłej przyzwoitości, której złamaniem jest szydzenie z cudzej wiary.

Bardziej neutralnym światopoglądowo przykładem byłaby sytuacja w której „Charlie Hedbo” szydził z niepełnosprawnych. Czy grozi za to kara? Nie. Czy byłoby to godne potępienia? Myślę, że w tym przypadku obrońców nieskrępowanej wolności wypowiedzi byłoby dużo mniej. Religia jest specyficzną sferą życia człowieka. Człowiek wierzący nigdy nie pojmie, jak można funkcjonować w otaczającej nas rzeczywistości bez Boga, życie wyda mu się jałowe i puste. Człowiek niewierzący nigdy nie pojmie jak można opierać nasze funkcjonowanie w otaczającej rzeczywistości na koncepcie bytu, którego w żaden sposób nie można doświadczyć. I trudno – nigdy się nie zrozumiemy, nie przeszkadza nam to chyba jednak się nawzajem szanować?

Gardziłem tym, co robili dziennikarze z „Charlie Hebdo” i gardzę nadal. Uważam, że w życiu człowieka są sfery, których nie wolno tykać, gdzie kończy się wolność jednych, a zaczyna drugich i jej przekroczenie jest wyrządzeniem krzywdy (to też Wolter). Jedną z (wielu) takich sfer jest właśnie religia. I bezwzględnie potępiam atak na redakcję tego tygodnika i nie widzę dla tego czynu żadnego usprawiedliwienia. Nie zgadzam się z nimi, ale nie odbieram im prawa do istnienia według reguł, jakie sobie wyznaczyli. Oj, znowu Wolter. Có,ż wychodzi na to jednak Wolter mógłby się z papieżem zgodzić, przynajmniej częściowo.