Stulta lex sed lex


Zawsze irytował mnie wybiórczy stosunek do prawa, zakładający, że każdy z nas najlepiej wie, które prawo jest „życiowe” (znaczy sensowne i przez to należy go przestrzegać), a które „nieżyciowe” (czyli pozbawione zdrowego rozsądku, wyczucia i dostosowania do realiów) i przez to łamanie tych „nieżyciowych” traktujemy, jako co najmniej usprawiedliwione, a najczęściej wręcz – słuszne. Pewnym symbolem takiej postawy są wywody Grzegorza Brauna, jak to nazbierał punktów za łamanie przepisów ruchu drogowego, mimo że przecież jeździł szybko. ale niekoniecznie niebezpiecznie. (więcej…)