Selekcja naturalna v2.0


14-latek powiesił się z powodu szykan ze strony kolegów. Internet oburzony, jak zwykle, ale w przeciwieństwie do podobnych przypadków sprzed lat, już nie cały internet, ale jego starsza część. Spora część gimbazy wykorzystała szum wokół tego zdarzenia, żeby popisać się kompletnym brakiem współczucia. I starszy internet jest zszokowany. Ja też w pierwszej chwili byłem. Ale kiedy przyjrzałem się komentarzom, które wyrażają radość, że chłopak się powiesił, to zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę są one naturalną konsekwencją zachodzących wokół zmian.

Postępująca cywilizacja rzuca kolejne pokolenia ludzkości w sytuacje, które są dalekie od naturalnych. Wyobraźmy sobie choćby wielkie skupiska miejskie, wieczny hałas i światło w nocy – są to warunki generujące bardzo duży stres dla człowieka pierwotnego. Człowiek z neolitu zwariowałby po kilku miesiącach przebywania w średnio dużym mieście. Jednak my, współcześni, nie rzucamy się masowo z mostów, dlaczego? Bo jesteśmy oswojeni z tymi czynnikami stresogennymi. Mózgi większości z nas dostosowały się do nowych warunków. Ci, którzy się nie dostosowali z powodu swojej większej wrażliwości, zostali wyeliminowani z puli genowej. Nasz umysł jest ściśle powiązany z aktualnym stanem cywilizacji, przyzwyczaja się do nowych warunków, odzwyczaja od starych – najwyraźniej byłoby to widać, gdyby nagle każdy musiał samodzielnie zabić i oprawić zwierzę; dla większości ludzi to czysta abstrakcja, podczas gdy kilkaset lat temu było to niezbędną umiejętnością człowieka. To co się zmieniło, to wyłącznie wrażliwość na pewien aspekt naszego życia.

Jestem akurat w takim wieku, że miałem okazję obserwować ewolucję wrażliwości w internecie od jego zarania. Pamiętam, gdy pojawiały się pierwsze trollowania, powodowane przede wszystkim przekorą i niewinną w sumie złośliwością, kiedy to trollowanie później stawało się sportem, kiedy zaczęło coraz bardziej się nasycać frustracją i poczuciem bezkarności, aż doszło do postaci hejtu, czyli zwykłej chęci wyrzygania wszystkich negatywnych emocji na zewnątrz poprzez zadawanie innym bólu. Internet w międzyczasie stał się powszechny i z hejtem miał styczność zapewne już każdy internauta. Z patologii zachowań stał się integralnym elementem naszego otoczenia, zupełnie jak miejski hałas. Kolejne pokolenia będą miały z nim od czynienia od dziecka i będą się na niego uodparniać, aż przestanie być zauważany, będzie sprawiał dyskomfort, ale umysł zasymiluje go i zacznie w końcu ignorować. Ale część jednostek, tych wrażliwszych, będzie z tego powodu ginęła. Im więcej takich jednostek zginie, szczególnie w młodym wieku, tym mniej wrażliwości na ten czynnik będzie w kolejnym pokoleniu. Aż w końcu uodpornimy się na niego jako gatunek.

Selekcja naturalna jest wredną suką i zawsze chętnie o tym przypomina, kiedy nam się zaczyna wydawać, że już nas nie dotyczy.


  1. brtttrk
    lip 19, 2015 @ 13:04:00

    W swoim czasie, było to w erze przedinternetowej, też byłem nastolatkiem. Zawsze grupa szukała „kozła ofiarnego”. Najgorszy ciemięga chciał mieć do poniewierania kogoś słabszego. Zdarzało się, że osiłek klasowy pacyfikował towarzystwo, nie dopuszczając do znęcania się nad tym upatrzonym. Póki co, internet chroni anonimowością tych, którzy w realu mogliby oberwać w michę od osiłka. Jak dotąd widzę, że możliwości techniczne się zmieniły, ludzie nie.