Wspólny mianownik socjalisty i liberała


Koalicja rządząca odrzuciła propozycję zrównania dochodu wolnego od podatku z minimum egzystencjalnym. Powodów było wiele, po pierwsze to nie ich pomysł, a wybory tuż tuż, po drugie zakładają, że wygrają wybory do Sejmu i dziura wielkości 4 mld PLN mogłaby wywrócić im świeżo rozpoczętą kadencję. Po trzecie, bardziej spektakularne jest komuś coś dać, niż komuś czegoś nie zabrać.

Odprowadzanie podatku za zarobki, które nie starczają na przeżycie, to najczystszej wody skurwysyństwo. Tym większe, że zdobyte w ten sposób pieniądze są zwracane jako łaska pańska tym samym osobom, którym się je zabrało, zmuszając ich do pobierania jałmużny i opłacania jej z własnych kieszeni. Jest to niesprawiedliwość, którą widzi każdy polityk, każdej opcji, bo jest człowiekiem. Czy zatem wina za odrzucenie tej ustawy leży tylko po stronie PO-PSL? Nie, winny są wszyscy, opozycja i koalicja. Winni są stworzenia w Polsce atmosfery wojny politycznej, która wyklucza przyjęcie nawet słusznych ustaw, jeśli proponuje je wróg.

Tam gdzie mowa o pieniądzu i gospodarce, jestem liberałem. Jednak mam wrażenie, że pojmuję liberalizm inaczej niż większość ludzi uznających się za liberałów. Dla mnie liberalne państwo, to państwo PROSTE, a nie pozostawiające jak najwięcej swobody obywatelom. Prawo w Polsce jest konstruowane w taki sposób, że w imię sprawiedliwości społecznej tworzy się ograniczenia, które są obchodzone przez najbogatszych (bo stać ich na prawników i doradców podatkowych). Następnie tworzone są kolejne ograniczenia zatykające luki w poprzednim prawie, które również są obchodzone, z nakładem jeszcze większych środków. Takie błędne koło jest korzystne dla urzędników i doradców, nie przeszkadza najbogatszym, a przeciętnego człowieka czyni kompletnie bezbronnym wobec aparatu państwowego.

Jak najwyższa kwota wolna od podatku jest najlepszym narzędziem wdrażania sprawiedliwości społecznej. Bo jest prosta. Nie trzeba urzędnika, który komuś przyzna ulgę, nie trzeba składać podania, nie potrzeba pracowników socjalnych, by rozdzielili pieniądze. Jest sposobem, żeby socjalista i liberał dogadali się i stworzyli wspólnie coś pożytecznego. A wydawałoby się, że coś takiego jest niemożliwe, prawda?