Anty-antyfeministka


Nie jest w dobrym tonie zaczynać polemikę od stwierdzenia że zdanie adwersarza jest głupie. A od tego zaczęła pani Dudek w swoim artykule. Wynika z niego,  że każda kobieta nie zgadzająca się z obecnym nurtem feminizmu działa na własną szkodę i sprzeciwia się równości płci. Najwyraźniej autorka w ogóle nie rozumie na czym polega antyfeminizm, który potępia.

Generalnie dla wielu ludzi, w tym dla mnie i podejrzewam wspomnianych antyfeministek, feminizm dzisiejszy i ten z początków XX wieku to dwa zupełnie inne zjawiska. Natomiast autorka broni obecnego feminizmu przy pomocy sufrażystek. Otóż sytuacja wygląda tak: feministki były bardzo potrzebne, ich dążenie do równości słuszne i zasłużenie uzyskały to o co walczyły. Kilkadziesiąt lat temu. Należy im się cześć i pamięć za ich dokonania. Niestety, z nurtami światopoglądowymi jest tak, że jak osiągną co chciały, to zostawiają bez celu kolejne pokolenia wojowników o wolność i demokrację. I tak feministki następnych pokoleń zaczęły tropić kolejne nierówności prawdziwe lub wyimaginowane i próbować je wygładzić.

W rezultacie, feminizm przestał być atrakcyjny dla części ludzi. To normalne. Kolejne pomysły takie jak parytety czy marsze szmat przestały się podobać nawet niektórym kobietom. Wcześniej walka toczyła się w jednoznacznie słusznej sprawie, teraz stała się dyskusyjna i tym bardziej należy rozważać argumenty obu stron, nie z góry zakładać, że zdanie odmienne jest głupie.

Parytety mogą być krokiem wstecz dla równości. Nie twierdzę, że na pewno są, tylko że warto zastanowić się nad ich zasadnością. Feministki natomiast używają poetyki sprzed dekad, pisząc, że każdy przeciwnik feminizmu jest zacofany i głupi. Kiedyś może i był, teraz nie jest. Najlepszym dowodem tego braku chęci zrozumienia dla drugiej strony jest przedostatni akapit artykułu. Otóż specjalista w zakresie gender studies definiuje antyfeminizm jako popieranie nierówności i braku władzy kobiety nad własnym ciałem, po czym autorka wtóruje mu, że antyfeministki najwyraźniej nie znają definicji ruchu do którego przynależą. Nie ma to jak samemu stworzyć definicje ruchu, który nam się nie podoba, po czym stwierdzić, że ci, którzy ten ruch reprezentują, nie wiedzą do czego należą. A czy definicję feminizmu tworzyły jego zwolenniczki, czy starsi panowie chcący, żeby zostało tak jak jest?

 


  1. spanish inquisition
    lip 17, 2014 @ 14:27:00

    gdzie tu jest jakieś „lubię to”…

    • Tetryk
      lip 17, 2014 @ 14:51:00

      Już jest