Oszukani maturzyści


W październiku 2012 napisałem odnośnie zjawiska Oszukanego Pokolenia, które zdziwiło się, że dyplom nie daje automatycznie pracy: „Przestrzegałbym przed stawianiem się w takim świetle – Oszukanego Pokolenia. Opisując nasze życie w ten sposób, damy sygnał następnym pokoleniom, że wykształcenie nie jest ważne – a to by doprowadziło tylko do stworzenia kolejnego oszukanego pokolenia, tym razem bez dyplomów.” Dwa lata później, wynik matur okazał się najgorszy z dotychczasowych. Dziennikarze zastanawiają się, dlaczego pokolenie 1995 jest takie głupie.

Nie jest głupie. Nie ma fizycznej możliwości, żeby kraj wygenerował „wadliwe” pokolenie, o ile nie doszło do jakiegoś kataklizmu. Ale to jest pokolenie, które karmiliśmy własnymi żalami i frustracjami epoki transformacji. Pokolenie, którego starsi bracia i siostry wyjeżdżali na zachód do pracy kompletnie nieprzystającej do wykształcenia. Za to o niebo lepiej płatnej niż w kraju. Pokolenie, które szukając w najbliższym otoczeniu recepty na przyszłe życie, nie widziało wartości w edukacji. Któremu ciągle powtarza się, że Polska jest chujowa i emigracja jest jedynym sensownym rozwiązaniem.

Nie twierdzę, że to jedyny powód, może oświatowcy też dodali coś od siebie, może faktycznie te matury były trudniejsze niż poprzednie. Nie znam się na tym, podobnie jak wielu innych, którzy śmiało snują takie teorie. Ale wiem, że cokolwiek my, dorosłe społeczeństwo, mieliśmy do zrobienia, żeby pomóc maturzystom (czyli niewiele: trochę optymizmu i energii), to nasza postawą kompletnie spieprzyliśmy.