Koszt alternatywny sukcesu


To be thrown upon one’s own resources, is to be cast into the very lap of fortune; for our faculties then undergo a development and display an energy of which they were previously unsusceptible.

Benjamin Franklin

Kiedy rozwijasz firmę od zera, na pewno pojawi się momen,t w którym dojdzie do czegoś co nazwiesz przełomem. Pierwszy duży klient, pierwszy rozbudowany projekt do realizacji, pierwsze duże pieniądze. Wydaje Ci się, że chwyciłeś Pana Boga za nogi i że ten sukces pozwoli rozwinąć się firmie w zupełnie nowej skali.

A potem coś w trakcie wpółpracy się spieprzy. Jest to nieuniknione, bo kiedy pracujesz z kimś dostatecznie długo, musi dojść do tarć. Zresztą taka współpraca na zupełnie nowym poziomie i w większej skali na pewno spowoduje problemy wynikające z błędów, jakie popełnisz. Prawo prototypu. W takiej chwili pojawia się strach przed zerwaniem współpracy, utraceniem projektu, powrotem do epoki kamienia łupanego w rozwoju firmy. Za tym strachem ciągnie się wiele z najgorszych postaw jakie może przyjąć przedsiębiorca: rozpacz, poczucie bezsilności i porażki, uległość, chęć zażegania konfliktu za wszelką cenę. To zrozumiałe, bo właśnie wymyka Ci się z rąk największa szansa, jaką dotąd miałeś. Zrozumiałe, ale niewybaczalne.

Immanentną właściwością przedsiębiorcy jest próbowanie. Właściwie do tego sprowadza się jego praca. Próbujesz wszystkiego, nowych współpracowników, nowych produktów, nowych kanałów dotarcia do klienta, nowych rozwiązań, które usprawnią Twoją pracę. Jeśli próba okazuje się sukcesem, trzymasz się jej, jeśli porażką, porzucasz i szukasz dalej, aż znajdziesz. Jeśli dobrze wypełniasz swoją pracę, szans zdarzy Ci się wiele. Takich co są, będą, ale i co ważniejsze, byłyby, gdybyś wcześniej nie wykorzystał innej szansy. I to „byłyby” jest lekarstwem na strach przed zawaleniem pierwszej dużej szansy.

Kosztem alternatywnym sukcesu są inne sukcesy. Okazje, na które nie trafiłeś, bo wykorzystywałeś wcześniejszą szansę. Być może gdybyś nie złapał pierwszego wielkiego klienta i poświęcił więcej czasu na szukanie sposobów dotarcia z produktem to teraz miałbyś ich pięciu? Może skupiłbyś się na rozwoju nowego produktu, który okazałby się strzałem w dziesiątkę? Nie masz się czego bać, bo być może ten duży projekt, który się nie powiódł jest tylko trochę większą z wielu nieudanych prób, które przedsiębiorca musi spotkać na swojej drodze. I musi po niej otrzepać się i szukać dalej.