Innowacyjna uczciwość


W odniesieniu do polskiej przedsiębiorczości, na ustach wszystkich polityków, analityków i dziennikarzy, najczęściej pojawiającym się słowem jest innowacyjność. Zżymamy się, że jej nie ma, że Polska staje się centrum logistycznym Amazona i europejską stolicą outsourcingu, rozumianego jako call-center i wklepywanie faktur. Ubolewamy nad tym, że innowacyjność jest poza naszym zasięgiem, bo firmom brakuje pieniędzy, prawo nie jest elastyczne, edukacja na niskim poziomie, przedsiębiorcy widzą wygraną na rynku wyłącznie w cięciu kosztów (na pracownikach), a nie we wdrażaniu ryzykownych zmian.

Jednak Jacek Żebrowski w wywiadzie dla wyborcza.biz wskazuje, że winę za brak innowacji ponosimy wyłącznie my, przedsiębiorcy. Z tą tezą się zgadzam, jednak zaskoczył mnie przykład jakim się posłużył, żeby ją uzasadnić – uczciwość. Wprawdzie ujął to tak, że brak zaufania i uczciwości jest przeszkodą w szukaniu innowacji, ale nasunęło mi to myśl, że uczciwość, w polskich warunkach jest sama w sobie innowacją. Bo innowacją jest każde nowe, zyskowne rozwiązanie, którego wdrożenie daje przewagę nad konkurencją.

Od początku mojej obecnej działalności, przyjąłem naiwne założenie, że każdy nasz klient będzie miał duży kredyt zaufania na starcie, a formalności ograniczymy do minimum, z naszej strony wymagając tylko zeskanowanego podpisu na formularzu zamówienia. Żeby było szybciej, łatwiej i bardziej przyjaźnie. I zostałem oszukany. W przeciągu 12 ostatnich miesięcy jeden klient nie zapłacił mi 1100 euro. Trudno policzyć, ilu klientów zyskałem, ile obrotu wypracowała mi ta postawa. Ale mogę przyjąć, że więcej.